Month: Maj 2017

Przygotować dziecko

Na wielu stronach internetowych, omawiających sprawy rodzicielskie, można przeczytać następującą radę: „Przygotowuj dziecko do drogi, a nie drogę dla dziecka”. W naszym życiu, zamiast nieustannie torować drogę i usuwać z niej wszelkie przeszkody dla naszych dzieci, powinniśmy wyposażyć je tak, żeby same mogły mierzyć się z przeciwnościami, które na niej napotkają.

Ubrany przez Boga

Kiedy moje dzieci były małe i bawiły się w naszym, przesiąkniętym wilgocią, angielskim ogrodzie, szybko stawały się ubłocone i pobrudzone ziemią. Dla dobra ich samych, jak i moich podłóg, zdejmowałam z nich ubrania już na progu i zawijałam dzieciaki w ręczniki, żeby zanieść je do kąpieli. Z pomocą mydła, wody i uspokajających przytuleń, w krótkim czasie brudne istotki stawały się czystymi.

Życie pośród lwów

Będąc w muzeum w Chicago oglądałam pochodzącego z dawnego Babilonu tak zwanego „babilońskiego lwa”. Jest to wielkie malowidło na ceglanym murze, przedstawiające skrzydlatego lwa. To zwierzę, symbolizujące babilońską boginię miłości i wojny, Isztar, było jednym ze 120 identycznych lwów, których wizerunki zdobiły ulicę, wiodącą ze świątyni Isztar do świątyni boga Marduka w latach 604-562 p.n.e.

Prawdziwy przyjaciel

Poeta Samuel Foss kiedyś napisał: „Pozwólcie mi mieszkać przy drodze i być przyjacielem człowieka (z książki „The House by the Side of the Road”). Oto kim chcę być—przyjacielem ludzi. Chcę być przy drodze i oczekiwać na zmęczonych wędrowców. Pragnę wypatrywać tych, którzy byli krzywdzeni i maltretowani przez innych i niosą w sobie ciężar zranionego i rozczarowanego serca, aby odżywić i odświeżyć ich zachęcającym słowem i pomóc im wrócić na ich drogę. Być może nie uda mi się „naprawić” ich problemów, ale mogę zostawić ich z błogosławieństwem.”

Wieczne kwiaty

Jako małe dziecko, mój syn Xavier lubił dawać mi kwiaty. Cieszyłam się z każdego świeżo zerwanego dla mnie chwastu, jak i z kwiatów, kupionych w sklepie razem z tatą. Każdy taki dar traktowałam jak skarb, dopóki nie zwiądł i nie musiał być wyrzucony.

Rozsiewanie ziarna

Otrzymałem wspaniałego maila od pewnej kobiety. Napisała mi tak: „Pana mama była moją nauczycielką, kiedy byłam w pierwszej klasie w Putnam City w 1958 roku. Była świetną nauczycielką i miłą osobą, choć dosyć rygorystyczną! Kazała nam nauczyć się Psalmu 23 i recytować go przed całą klasą, a to mnie przerażało. To był jedyny kontakt z Biblią, jaki miałam aż do 1997 roku, kiedy stałam się chrześcijanką. I zawsze, kiedy czytam Biblię, wracają do mnie wspomnienia o pani McCasland.”

Psalmy na ognisko

Kiedy razem z mężem chodzimy na długie spacery na łonie przyrody, bierzemy ze sobą aparaty fotograficzne i robimy zdjęcia najmniejszych z roślin. W powiększeniu wyglądają one jak mikrokosmosy pośród naszego ogromnego wszechświata. Mamy wówczas możliwość oglądania wspaniałej różnorodności i piękna. Widać je chociażby w grzybach, które wyrastają w ciągu jednej nocy i naraz cały las wypełnia się intensywnymi kolorami pomarańczy, czerwieni czy żółci.

Adwokat

Kiedy wsiadłam do samolotu, którym miałam polecieć do oddalonego o tysiące kilometrów miasta, w którym miałam studiować, poczułam się podenerwowana i osamotniona. Podczas lotu przypomniałam sobie jednak, że Jezus obiecał swoim uczniom pocieszającą obecność Ducha Świętego.

Śpiewanie z Violet

Starsza kobieta o imieniu Violet z uśmiechem siadła na swoim szpitalnym łóżku, bo właśnie odwiedziło ją kilku nastolatków. Przez okno wpadał niemiłosierny żar południowego słońca, ale to jej nie przeszkadzało. Zaczęła łamać sobie głowę, jaką by tu zaśpiewać pieśń. Po chwili na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech i zaśpiewała: „Biegnę, skaczę i wysławiam Pana!” Śpiewając, poruszała ramionami tak, jakby biegła. W oczach ludzi wokół pojawiły się łzy, bo Violet nie miała przecież nóg. Śpiewała jednak tę pieśń, bo wierzyła w to, co powiedziała: „Jezus kocha mnie, a w niebie będę miała nogi, na których będę biegać.”

Nieoświetlone ścieżki

Kiedy nasza rodzina wracała z wakacji, wybraliśmy trasę wiodącą przez odludne części stanu Oregon. Przez prawie dwie godziny po zmroku jechaliśmy wzdłuż głębokich kanionów i poprzez pustynne płaskowyże. Reflektory samochodowe rozświetlały ciemność. W końcu, nad horyzontem ukazał się księżyc i widzieliśmy go, kiedy droga biegła w górę, a znikał nam z oczu, gdy jechaliśmy równiną. Córka powiedziała wtedy, że jego światło jest dla niej jakby przypomnieniem bożej obecności. Spytałem ją, czy musiała zobaczyć księżyc, żeby upewnić się, że Bóg tu jest, a ona odpowiedziała: „Nie, ale to mi pomaga tę pewność mieć.”

Zbyt dobra, by się nie podzielić

Podczas procesów sądowych, świadkowie są nie tylko obserwatorami czy słuchaczami. Są aktywnymi uczestnikami, którzy przyczyniają się do wydawanego werdyktu. To samo dotyczy nas jako świadków Chrystusa. Mamy być aktywnymi uczestnikami w sprawie o wielkim znaczeniu—chodzi o śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.

Ciężar oczekiwania

W ciągu ostatnich kilku lat, dwóch członków mojej rodziny otrzymało diagnozy o zagrażających ich życiu chorobach. Dla mnie najtrudniejszą sprawą, związaną ze wspieraniem ich podczas terapii, było poczucie ciągłej niepewności. Zawsze chcę słyszeć od lekarzy jednoznaczne opinie, jednak nie zawsze sprawy są łatwe do rozpoznania. Zamiast usłyszeć jasne i wiążące orzeczenie, często jesteśmy proszeni, aby na nie jeszcze poczekać.